Młody Baron "Wezwanie" |
Wiatr zawodził złowróżbnie wśród zimnych skał, wzywając
ciemnych mocy. Płaska równia, nie tknięta nigdy stopą człowieka,
eksplodowała nagle bielą śniegu. Lodowe sztylety odłamków
wystrzeliły w powietrze z furią i świstem, a trzask rozszedł się
echem. Z odkrytego, mrocznego tunelu, rozsypując powłokę
pokrywającej zmarzliny, wynurzyła się czarna, okuta żelastwem
rękawica. Tuż potem kaptur kryjący twarz, bladą niczym śmierć,
skrzydła anielskie o ciemnej barwie połyskliwego obsydianu.
Kobieta, w drugiej dłoni dzierżąca miecz o czarnej klindze i
rękojeści zakończonej głowicą w kształcie czaszki.
Mówczyni rozłożyła tryumfalnie skrzydła, ciemne pióra pokrywał szron. Oczy błyszczały czerwienią, emanowały w mroźnej mgle, iskrząc się niczym gwiazdy w mroźną noc. Spojrzała w górę. Podarta kapota załopotała złowieszczo, odkrywając przylegającą pod nią ciemną, skórzaną zbroję, znoszone rzemienie trzymające pochwę miecza i wiszące przy pasie drobne flakony. Mówczyni machnęła skrzydłami, wzbiła się płynnie, drapieżnie. Wyciągając ręce, sunęła wprost w białe niebo.
Mówczyni rozłożyła tryumfalnie skrzydła, ciemne pióra pokrywał szron. Oczy błyszczały czerwienią, emanowały w mroźnej mgle, iskrząc się niczym gwiazdy w mroźną noc. Spojrzała w górę. Podarta kapota załopotała złowieszczo, odkrywając przylegającą pod nią ciemną, skórzaną zbroję, znoszone rzemienie trzymające pochwę miecza i wiszące przy pasie drobne flakony. Mówczyni machnęła skrzydłami, wzbiła się płynnie, drapieżnie. Wyciągając ręce, sunęła wprost w białe niebo.
Nagle na płaskowyżu pokrytym lodem pośród śnieżnych podmuchów
ukazały jej się czarne mury, z początku majaczące ciemne i
rozmyte kształty były coraz wyraźniejsze, gdy się do nich
zbliżała, walcząc z wiatrem. Mury te niczym zlodowaciałe zęby,
ustawione w okrąg, otaczały ciężkie, potężne fortyfikacje
ukrytej bazy, która niczym dawno opuszczona świątynia tkwiła
samotnie pośród lodowej pustki. Mówczyni wylądowała na okrągłej,
pokrytej żłobieniami metalowej płycie. Pod jej butami trzeszczała
cienka warstwa szronu.
Czekała tak dłuższą chwilę w zupełnym bezruchu. Otaczał ją
wszechobecny chłód, ale jej oczy, gorejące głębokim szkarłatem,
zdawały się odpędzać samotne płatki śniegu, które zbliżały
się do twarzy, która już z daleka wydawała się martwa...
Bezkresna aura Mówczyni, która jej nigdy nie odstępowała. Aura
smutku, martwej i tajemnej ciszy. Aura zagłady.
Ruszyła powoli ku tkwiącemu w centrum bazy, sferycznemu bunkrowi.
Kroki stawiała powoli, jak gdyby niepewnie. Ziemia poczęła
wibrować. Najpierw cicho, miarowo, potem coraz wyraźniej aż ściana
budynku zaczęła powoli się otwierać, tworząc szczelinę, która
rosła z każdą chwilą, aż dosięgnęła ziemi. Wszystko ucichło
gdy ziejąca ciemnością wyrwa osiągnęła wysokość trzykrotnie
przekraczającą wzrost Mówczyni.
Wtedy kobieta weszła do środka. W chwili, gdy przekraczała próg,
buchnęło z wnętrza zielone światło, coś się w powietrzu
zjonizowało, było słychać ciche, szemrające wyładowania.
Upiorne światło ukazało jej ściany pokryte kapsułami, gdzie
utkwione w bezruchu czekały Aldebarańskie drony. Po środku zaś
tkwiła okrągła platforma, wyniesiona dwa łokcie powyżej
pozostałych, leżących dalej. Na każdej znajdowała się
identyczna, szeroka maszyna o dynamicznej sylwetce: dwa silniki
ustawione jeden nad drugim, rozłożyste – jak u orła – skrzydła
z przylegającymi od spodu, oszronionymi lufami dział. Kokpity
myśliwców pozostawały zamknięte, więc nie dało się dostrzec
różnicy między ich szybą, a metalowym poszyciem.
Mówczyni zbliżyła się, gdy poczuła, że jest obserwowana.
Odwróciła się i ujrzała wysokiego mężczyznę w skafandrze
wyglądającym tak, jakby go wykonano ze szkieletu znacznie
obszerniejszego diabła, lub demona. Mężczyzna miał na sobie hełm
przypominający raczej element zbroi niż kombinezonu pilota.
Aldebarański lotnik wzrostem przekraczał dwa metry, a więc
znacznie przerastał Mówczynię.
Postąpił naprzód, stanęli naprzeciw siebie.
— Uz Naidra Neidel — demoniczny głos sapnął groźnie. —
Wiedziałem, że przyjdziesz. Uz pilanu Artas'sana. Potrzebna Ci
będzie dywizja. Ty chcesz atakować... Arabrad'diane.
— Ilu sprowadziłeś? — syknęła gorliwie Mówczyni, patrząc mu
w oczy.
— Trzech.
Skrzydła załopotały złowieszczo.
— Więcej się nie zjawi. — ciągnął Aldebarańczyk, jego głos
upiornie syczał. — Nora'bal. Ane akula Rabradan Akaminyd'za. Lot
na macierz jest niebezpieczny nawet dla nas.
Wolnym krokiem ruszyli oboje w stronę myśliwca. Uśpione drony
zdawały się cichym, biernym świadkiem ich rozmowy, tkwiąc pośród
ścian i sopli w ciemnych wnękach.
— Ilogna Rabraddal — Mówczyni rzekła z cicha. — Cesarzowa nie
jest dla nas zagrożeniem. Agnazul Sharogroth jest daleko. Za daleko,
by nas zaskoczyła.
— Słyszałem, że silny Rabradan... Cazagh-Szmegl, ten który
ocalał z Agmia Polgr, będzie tam. Jeśli on tam nas znajdzie, plany
skomplikują się. Na Arabrad'diane nie zabijemy go, będziemy
słabsi.
— Cazagh — wolno zaakcentowała Mówczyni. — Ten, który
wypełzł z nocy, z dzikich krain Polgr Ilignium. Ten, który
przetrwał pogrom. I uciekł.
— To żywa legenda, Gidanoz-Szmehk, Catalyst. On doda im siły do
walki. On ich poprowadzi. Cazagh zabił wielu z Aldebaran'iane.
Soregall Trielad!
Catalyst zatrzymała się przed samym myśliwcem, który teraz zdawał
się jeszcze większy i groźniejszy. Spojrzała na metalową, smukła
powierzchnię jego kadłuba.
— Musimy odzyskać Element. Uz Aksak. Zanim oni odnajdą wśród
Rabradan... zanim znajdą Kidys'ane, która uciekła z Polgr.
Nadejdzie czas walki, Akamindyl. Enaa wezwie Nava Ilignium, które
się odrodzi. Królestwo Nava, które pochłonęła Arahez –
pustka. Krew wojny będzie wszędzie. Zbliża się Mirzar'Gidanoz.
Śmierć ery... zmiana.
Aldebarańczyk spoglądał martwym, nieobecnym wzrokiem.
— Tugurs, Nediel Catalyst. Udam się na Arabrad'dunn. Czekam na
znak. Bua'alad. — Skłonił głowę, po czym powolnym krokiem
zbliżył się do myśliwca. Osłona jak na wezwanie zasyczała,
dehermetyzując wnętrze maszyny. Rozdzieliła się na dwie części,
otworzyła. Pilot usadowił się przed migoczącymi zielenią
sterami, a kabina zaczęła się na powrót zamykać, tym razem
wolniej, miarowo ukrywając go w swoim wnętrzu. Silniki huknęły
donośnym, złowróżbnym gromem. Lodowcem i tajną bazą zatrzęsło,
echo hałasów gnało pośród ciemności.
— Eno'misha triel, Neidel. — osłona kokpitu zatrzasnęła się.
Catalyst patrzyła, spojrzenie jej było pełne niewysłowionej,
emanującej czerwienią złowrogości. Patrzyła jak myśliwiec
powoli unosi się nad ziemią. Rozpostarte podpory ukryły się
zgrabnie w zamykanych wnękach smukłego kadłuba. Maszyna obróciła
się w powietrzu, powoli ruszyła w stronę ścian, skręcając.
Przyspieszyła, zawracając nad Mówczynią w stronę ziejącego
jasnością wylotu z bazy. Żwawo, mknąc pośpiesznie wystrzeliła
przez szczelinę, wzniecając śnieg i mglistą zawieję.
Huk rozszedł się pośród niedostępnych szczytów skutych lodem
gór. Myśliwiec pomknął ku chmurom, zniknął w oddali, lecąc ku
największemu królestwu z planet ludzi. Ku największej potędze
cywilizacji wroga.
Zbliżał się atak na Arabrad.
Całkiem ciekawe i już się zastanawiam, jak będzie sama walka wyglądać, bo to moja ulubiona część takich opowiadań i powieści :3 Jedyne co, to trochę nadal się gubię w tych nazwach. Zastanowilabym się też nad usunięciem z dialogów tego dziwnego, trudnego do przeczytania języka, bo przez to ten fragment wydawał mi się zupełnie nie czytelny i mnie odpychal, nie zachęcał do czytania dalszej części. Sądzę, że i bez tego klimat jest dobrze utrzymany. Byle tak dalej, bo na prawdę jest to przyjemne i kilka dobrych minut można spędzić w tej innej, intrygującej rzeczywistości ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz :)
UsuńJęzyk jest akurat realną formą porozumiewania się Mówczyni z Aldebaranem, gdyby go usunąć, wypowiedzi straciłyby sens, nawet ten ukryty. Natomiast "Młody Baron" wedle zmienionej decyzji zostanie normalnie opublikowany na Blogu więc o epickiej walce pod niebem będzie można, już za jakiś czas, tutaj przeczytać...
Trochę dziwnie, że mówili w dwóch językach, zwłaszcza, że niektóre kwestie zdawały się być zwyczajnie powtarzane w tłumaczeniu. Ale co tam. Księżniczce się podobało. Jej Wysokość wciąż z niecierpliwością wypatruje Barona.
OdpowiedzUsuńPraise the Sun!
~ Tia
Baron zostanie opublikowany, jak tylko go skończymy :) tak samo jak dodatek nr.2 - "Marzycielka" dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Usuń~Grevince
Rzeczywiscie ten jezyk troche placze caly tekst. Ja sie ciesze ze wreszcie ukazal sie nam Aldebaranczyk! I cos powiedzial :D ! Szał! Sam tekst tez okej tylko bardzo krótki. Mysle ze takie dodatki to bardzo fajny pomysl na krótka wizyte w Sharielonie i moze na zachecenia do czytania bardziej leniwych odwiedzajacych. Dolaczam sie do oczekujacych na Barona!
OdpowiedzUsuńJęzyk może i plącze ale... taki on jest :) to nie jest świat który można już tak łatwo zmieniać... dziękuję za opinię :) Baron nadejdzie...
OdpowiedzUsuńWow... Jak zwykle świetne... Ta mówczynia jest piękna ten jej opis i to pojawienie się mega może wyda ci się to dziwne ale czekam na walkę... Mam jakąś manie. XD tylko walki i walki... Makabra. Wiem że już pisała i wgl ale mega piszesz i wgl czuję się jakbym była w opisywanej scenie jako ??... Jakaś ukryta obsrwatorka. Dzięki za twoją pracę i rób rak dalej :* :* :*
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :) Opis w takim razie się udał. Walki z udziałem Mówczyni i jej czarnego miecza - doczekasz się ;) i uważaj, bo Grevinc był już chwalony za swoje opisy batalistyczne :D
UsuńW takim razie czekam... Ale jestem bardzo wymagająca więc ty uważaj :p
UsuńJasne ;) Będę się starać
UsuńSzkoda, że tak trudno odszukać nową tą książkę bo bym chętnie kupiła :(
OdpowiedzUsuńGrzesiu, czemu ta strona już umrzyła? Czemu nie piszesz? Nie publikujesz? Gdzie moja kochana Jasta? Gdzie jej historia? Ciąg dalszy? Przeszłość? Hej, chłopaku, czemu już nie piszesz?
OdpowiedzUsuń34 yr old Electrical Engineer Hedwig Mapston, hailing from Earlton enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Shopping. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Beretta. teraz kliknij w link
OdpowiedzUsuń